Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Z notatnika Kapitana Żbika cz.12

39 533  
134   7  
Pamiętacie niesamowity posterunek policji, w którym szalała ekipa niemal jak z 13 posterunku? Poznajcie oto Żbika, Paprocha i Kluchę.

Kapitan Żbik pisze: Dnia któregoś wezwał mnie do siebie mój przełożony, pułkownik Żelazny. Na tymże spotkaniu, Żelazny zlecił mi zajęcie się sprawą idącego przez nasz kraj, ogromnego przemytu tzw. twardych narkotyków.

Uzbrojony w najnowsze zdobycze techniki policyjnej czyli latarkę i teczkę raportówkę, udałem się na lotnisko Okęcie w Warszawie. Przez całą drogę którą odbyłem tramwajem, zastanawiałem się w jaki sposób następuje przemyt narkotyków przez nasz kraj na tak wielką skalę. W efekcie mojego zamyślenia, zapomniałem zupełnie o skasowaniu biletu, co z kolei spowodowało uśmiech szczęścia na twarzach kontrolerów. Pozbawiony większej części mojej diety, dojechałem w końcu na lotnisko.
Tuż przed odprawą celną podeszła do mnie babinka w chustce na głowie, z prośbą o wyświadczenie jej uprzejmości i zabranie na pokład samolotu, drobnej paczuszki dla jej głodującej wnuczki w Hamburgu. Nauczony na kursach policyjnych, że starszym należy pomagać, zgodziłem się na to ochoczo. Babcia rześko pogalopowała do sterty walizek leżących pod okienkiem z napisem Informacja. 
 
Z potężnej kupki bagaży, babcia wyciągnęła dwie ogromne walizy i powoli zaczęła je ciągnąć w moją stronę. Z początku myślałem, że jest to jej cały dobytek, który z przezorności tacha ze sobą. Po chwili jednak okazało się, jak bardzo pomylił się mój policyjny nochal. Zdyszana babinka wręczyła mi obie walizy z prośbą o zawiezienie ich do Hamburga. Nie wypadało mi już odmówić, choć bardzo ciążył mi mój przenośny akumulator plecakowy do latarki. Obwieszony jak muł, wpakowałem się na pokład samolotu. Podróż przebiegała bardzo spokojnie,może z wyjątkiem jednej próby uprowadzenia, zakończonej zresztą fiaskiem.Sprawca uzbrojony w pistolet, pomylił drzwi kabiny pilotów z drzwiami od toalety i zatrzasnąwszy się w niej, doleciał aż do samego Hamburga.
 
Piszę ten list z więzienia w Niemczech do którego dostałem się po udowodnieniu mi przemytu heroiny w walizkach poczciwej babinki, Cieszę się, że udało mi się rozwiązać tą wyjątkowo trudną sprawę. Jak mniemam, pułkownik Żelazny na pewno mnie awansuje. Żal mi tylko że to dopiero za 15 lat.

Nazywam się Żbik a na imię mam Kapitan.

* * * * *

PONIEDZIAŁEK - Odwiedził nas dzisiaj ks. Pistolet. Duszpasterz z miejscowej parafii. Wszystko nam poświęcił. Tak intensywnie to robił, że  zalało nam piwnicę, a posterunkowy Paproch otrzymał cios w czaszkę kropidłem.

WTOREK - Paproch nie może dojść do siebie i cały czas twierdzi, że obecnie jest papieżem. Chce abyśmy go całowali po rękach i mówili do niego per "wasza świątobliwość".

ŚRODA - Paproch próbował rozgrzeszyć kaprala Kluchę, ale ten dał mu po łapach.
CZWARTEK - Posterunkowy Paproch zażądał, aby zawieźć go radiowozem do  Watykanu. Ciekawe jak on to sobie wyobraża? Skoro paliwa mamy tylko na dojazd z garażu pod komendę, a z powrotem trzeba pchać to pudło.

PIĄTEK - Paproch powiedział, że te niebieskie stroje nie pasują nam do rangi kardynalskiej i kazał nam się przebrać na czerwono. Żeby go nie drażnić, owinęliśmy się szturmówkami.

SOBOTA - Zadzwonił major Potulny i pytał czy to prawda, że ma nas wizytować papież. Posterunkowy Paproch, bo to on odebrał telefon, powiedział majorowi, że jest człowiekiem małej wiary, dał mu rozgrzeszenie i kazał się modlić co wieczór.

NIEDZIELA - Paproch zadzwonił do Watykanu. Odebrał papież. Paproch jest już wyleczony. Natomiast papież zaczął się ubierać na niebiesko.


W poprzednim odcinku
 

Oglądany: 39533x | Komentarzy: 7 | Okejek: 134 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało