Pojawił się z nikąd. Na początku był mały brudny i zakurzony. Nikt nie zwracał na niego najmniejszej uwagi. Przechodzono nad nim nie dostrzegając go. A on rósł i powiększał swoje rozmiary. Zaczynano go już dostrzegać, ale proch i pył na jego powierzchni utrudniał jego dokładne rozpoznanie. W pewnym momencie doszedł do wniosku, że to prawdopodobnie z powodu brudu nikt go nie dostrzega. Zaczął się otrzepywać i czyścić. Już był widoczny. Wreszcie dostrzegano go. Lśnił pełnią blasku jak słońce…
Czysty absurd.
Czysty absurd.
--
Ani się obejrzałem jak zacząłem trącić "Steampunkiem" i stałem się "Vintage".