Najdziksze newsy tygodnia - reklama, która wstrząsnęła połową Iranu
UBW
·
9 sierpnia 2022
66 740
270
45
W dzisiejszym odcinku pokażemy osobliwy hołd oddany jednemu z najlepszych piłkarzy w historii, zobaczymy, jak czerpać radość z życia i poznamy sposób na wniesienie lodówki bez konieczności płacenia za wniesienie lodówki.
Dzisiaj urzędnicy z Krakowa i ich żelazna logika działania, najdroższy worek na śmieci oraz pechowy lekkoatleta, któremu na drodze do sukcesu stanęło własne... przyrodzenie.
Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie to organ
odpowiadający m.in. za kształt strefy płatnego parkowania i ilość miejsc
parkingowych dostępnych dla krakowian. To oni od wielu lat nawołują, aby
mieszkańcy miasta przesiedli się w końcu na rowery i zostawili samochody w
domach (albo w ogóle najlepiej, żeby się ich pozbyli). Próbują oni również za wszelką
cenę „upodobnić miasto do innych europejskich aglomeracji” i całkowicie
wyeliminować ruch samochodowy w centrum.
Nie muszę chyba dodawać, że mieszkańcom i osobom
załatwiającym interesy w okolicach Starego Miasta w Krakowie pomysł ten nie za
bardzo odpowiada. Członkowie ZTP od lat robią jednak swoje i skutecznie dążą do
osiągnięcia zamierzonych celów. Nie byłoby w tym nic strasznego (świat przecież
zmierza w tym kierunku), gdyby nie fakt, że pracownicy ZTP „
uciekają przed światem, który sami stworzyli”.
O co chodzi? Już spieszę z wyjaśnieniem. Urzędnicy wynajęli
sobie (za pieniądze podatników) własny parking w centrum miasta pod Pałacem
Pugetów, narzekając jednocześnie, że „nie ma gdzie zaparkować, a parkingi są
drogie”. Do kogoś chyba zaczęło docierać, jakie są konsekwencje działań ZTP.
Parking wynajęliśmy w celu parkowania służbowych samochodów.
Opłata parkingowa dla każdego z pojazdów w obszarze płatnego parkowania to 500 zł, na parkingu Pałacu Pugeotów to również 500 zł. Wybraliśmy taką ofertę
ponieważ w strefie płatnego parkowania A4 w naszym rejonie jest mała rotacja
pojazdów i mogłoby dochodzić do sytuacji, w której musielibyśmy szukać miejsc
parkingowych w podstrefach A13, B12 co wiązałoby się z opłatami na poziomie 750
zł miesięcznie, a w przypadku wybrania oferty parkingu na Pałacu Pugeotów, mamy
zagwarantowane miejsce parkingowe.
W Konfederacji Korony Polskiej (partii Grzegorza Brauna), Państwowa
Komisja Wyborcza przeprowadziła niedawno
kontrolę finansów i wyszło na to, że w
sumie to nie wiadomo, skąd partia bierze pieniądze. Dodatkowo ustalono, że
partia posiada aż 43 konta bankowe.
Partia przesłała historie operacji wyłącznie czterech jej
rachunków bankowych, a w przypadku pozostałych 39 jedynie potwierdzenie sald na
koniec 2020 roku.
Głównymi źródłami dochodów partii były wpłaty od osób fizycznych.
Tutaj też jest pewna nieścisłość, bo niemal w przypadku wszystkich wpłat
wystąpiły błędy związane z nazwiskami, miejscem zamieszkania, czy nawet kwotami
osób wpłacających.
Co na to sama Konfederacja Korony Polskiej? Skarbniczka partii
wyjaśniła to w następujący sposób:
KKP miała w 2020 r. 43 konta bankowe, w tym jedno podstawowe,
jedno konto VAT i 41 rachunków pomocniczych, które miały służyć do
ewidencjonowania przychodów i wydatków związanych z aktywnością partii w danym
okręgu.
Włoski lekkoatleta nie może nazwać się szczęściarzem. W trakcie
ostatnich mistrzostw świata U20 w Kolumbii podczas
biegu
na 400 metrów miał miejsce dość nietypowy incydent. Komentatorzy i widzowie
zwracali szczególną uwagę na Włocha Alberto Nonino, któremu przydarzył się pewien
kłopotliwy problem.
Największym wrogiem Włocha w trakcie wyścigu nie było
zmęczenie, stres czy kontuzje, a… jego własny p*nis, czy może raczej garderoba,
która nie była w stanie utrzymać go na swoim miejscu. Mężczyzna startował na
środkowym pasie w jasnoniebieskim stroju. Początek miał całkiem niezły, w pewnym
momencie znajdował się nawet w czołówce wyścigu, niestety chwilę później z boku
jego szortów zaczął wychylać się jego „sprzęt”.
Ostatecznie Włoch ukończył bieg na ostatnim miejscu z czasem
51,57 sekundy. Po wszystkim mężczyzna skomentował całą sytuację i podziękował
rodzinie i przyjaciołom, że pomogli mu uporać się z kłopotliwą wpadką oraz
zwrócił uwagę, że cieszy się, iż sam jest osobą odporną psychicznie, bo u
niejednego sportowca taka przygoda mogłaby sprawić dużo większe problemy.
Balenciaga to marka modowa, która lubi wywoływać małe
skandale i tworzyć zamieszanie. Sami twierdzą, że w ten sposób starają się
zwrócić uwagę bogatego świata na realne problemy, z jakimi większość nas ma do
czynienia. Jedną z ich głośniejszych ostatnio akcji było rozesłanie zaproszeń
na jeden z pokazów, wygrawerowanych na zniszczonych iPhone’ach. Miało to zwrócić uwagę na
wojnę w Ukrainie.
Przyszedł jednak czas na kolejny skandal. Balenciaga
zaprezentowała bowiem coś, co wygląda jak zwykły worek na śmieci. Takim zwykłym
workiem jednak nie jest, choćby ze względu na cenę. Balenciaga Trash Pouch, bo
tak nazywa się produkt, kosztuje 1790 dolarów (jakieś 8300 złotych).
Torba dostępna jest z różnych kolorach. Została wykonana z
cielęcej skóry z błyszczącą powłoką. Na temat worka na śmieci wypowiedział się
nawet sam projektant odpowiedzialny za niego, Demna:
Nie mogłem przegapić okazji do stworzenia najdroższego worka
na śmieci na świecie, bo kto nie kocha modowego skandalu?
Księża prowadzący obóz młodzieżowy Oaza Nowego Życia w
Tylmanowej zorganizowali ponoć dzieciakom bardzo oryginalne zabawy. Jedna z
nich wywołała szczególnie duże kontrowersje. Chodzi o wiązanie rąk uczestnikom,
aby ci mogli poczuć się „jak Jezus w niewoli”.
Całą sprawę nagłośniło Biuro Ochrony Praw Dziecka na swojej
facebookowej
stronie.
Organizacja zaznaczyła również, że zamierza wnieść zawiadomienie do prokuratury
o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Jedni mogą powiedzieć, że nie ma w tym nic złego, bo dzieciaki
miały tylko jakoś normalnie funkcjonować ze związanymi sznurkiem rękami, jednak
nie tak trudno zauważyć, że mogło to narażać je na różnego rodzaju
niebezpieczeństwa (szczególnie że przez pewną część czasu pozostawały bez
nadzoru dorosłych).
Takie "zabawy" księży z dziećmi naruszają ich
godność i narażają dzieci na niebezpieczeństwo. Upadek ze schodów osoby ze
związanymi rękoma może zagrażać jej zdrowiu i życiu. Ograniczanie
kilkunastoletniemu dziecku możliwości samodzielnego skorzystania z toalety i
proponowanie mu przez dorosłego mężczyznę "pomocy" w tej czynności
jest czymś niedopuszczalnym i może być interpretowane jako bardzo poważne
naruszenie kodeksu karnego – pisze na swoim Facebooku BOPD.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą