Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Otwockowy kącik XII

17 230  
2   29  
A może jednak pojedziesz prosto?Maturzystów z pewnego miasta w województwie warmińsko-mazurskim zapraszamy na lekcję polskiego, fanów kącika - na cotygodniową porcję Otwockowego humoru, a osoby przewrażliwione prosimy o przymknięcie jednego oka. O, tak: ;)

Jak to się mówi "każdy kraj ma taki rząd, na jakiego zasługuje", ale w tym kraju nawet opozycja jest jakaś pop***ona.

* * * * *

Dyskoteka, facet tanczy z blondynką i mówi do niej:
- Chce cię dziś przelecieć.
- Dobrze - odpowiada blondynka.
- Idzemi do mnie czy do ciebie?
- ??? Myślałam że jesteś szybki, a ty gadu-gadu...

* * * * *

Wariatkowie. Pacjent rysuje kredką koło na podłodze. Lekarz się pyta:
- Co ty robisz?!
- Zaraz skocze do centrum. Kupić ci coś?

* * * * *

Tak apropo wczoraj w centrum handlowym widzałem tego kikboksera Saletę, był w obcisłej koszuli, to dopiero bestja. Chciałem mu powiedzeć, że jego dziewczyna wspaniale wygląda z gołą d*pą w ostatnim numerze palayboju, ale odwagi mi zabrakło.

* * * * *

Pewien liberalny arystokrata zaproszył w swoim zamku, na kolecje Rabina. Wiedząc, że jego religia zabrania mu jedzenie niektórych potraw, przygotował typowe żydowskie żarcie. Obok rabiego siedzał biskup, który mówi:
- Panie rabinie, kiedy będziesz pan jadł wszystkie te przepyszne dania, które jemy my chrześcianie?
- Na twoim weselu - odpowiedzał Rabin.

* * * * *

Pewien młody Izraelita miał jechać na stypendiu do Paryża. Przed wyjazdem Rabin mówi do niego: - Pamiętaj, życie jest jak fontanna!
Chłopak wyjechał do Paryża. Studiował tam i co wieczór przypominał słowa rabina! Ukonczył studia i pracował w Paryży. Co wieczór jak wróczył z pracy, przypominałe mu się słowa rabina. Wzioł ślub i miał dwoje dzieci i co wieczór jak się położył spać przypominałe mu się słowa Rabina. Po dwudziestu latach wróczył do Izraela, gdzie spotkał Rabina.
- Rabi, studiowałem, pracowałem zagranicą, ale powiedz mi co znaczy ’Życie jest jak fontanna’?!!
- A nie jest jak fontanna?!
- Nie.
- Jak nie to nie.

* * * * *

Alpinista zabłądził gdzieś na wysoko w górach. Głodny i zmarżnięty szukał kolejny raz coś do jedzenia w plecaku, gdy nagle widzi orzeł białył!. Wyjoł kijek i sruu mu w głowie. Zapalił ognisko i zaczoł jeść. Wtedy tendy szedł gajowy, zauwazywszy białe piura aresztował alpinistę.
Tydzien póżniej rozprawa w sądzie:
- Dlaczego pan zabił i zjadł biały orzeł, to gatunek pod ochroną, zostało zaledwie kilka sztuk na całym świecie.
- Wysoki sądzie, zabłądziłem byłem głodny i zmarżnięty musiałem coś jeść by przezyć!.
Sąd wysłuchał oskarzonego i uwolnił go. Po zakonczeniu rozprawy adwokat pyta swojego klienta alpinista:
- Powiedz, tak z ciekawości, jak smakował biały orzeł?
- Jakby to powiedzeć, coś między orłem Tanzmanskim i orłem Kaukazkim.

* * * * *

Wieś, górolska rodzina miała dwie krowy i trzy świnie. Któregoś dnia górol zjeżdał do miasta. Pospacerował po mieście a wieczorem chciało mu się bzykanko. W takim parku widzał kilka prostytutek, i mówi do jednej z nich:
- Ile kosztuje bzykanko?
- 300 złotych godzina.
- To strasznie drogo, ja mam tylko stówe!
- Za stówe to idz pan dalej, tam są tranwestytki.
Górol nie bardzo wiedzą, co to takiego, idze dalej i zagaduje tranwestyte:
- Mam stówe, chce bzykanko!
- Dobrze, idzemi do mnie - odpowaiada pani transwestytka.
No i wchodzą do domu transa. Transwestyta, widząc że górol nie bardzo się orientuje, z kim ma do czynienia, próbuje tak ostrożnie dać mu znać.
- I co, napijemi się piwa? - mówi traswestyta.
- Tak - odpowiada górol.
Traswestyta otwiera lodówke i dodaje:
- Wiesz, ja nie mam łechtaczkę...
- Nie szkodzi, może być żywiec.

* * * * *

Pare dni temu czytałem książę o kulturze wschodu, jogi i równowagi duchowej - "Droga do spokoju wewnętrzego polega na dokonczeniu rzeci już podjętych". Po dłuższej refleksji i medytacji, rozglądałem się dokoła i spostrzegałem bardzo wyraznie wszystkie te rzeci, które byłe rozpoczęte. A więc wżiołem się do roboty, dokonczyłem butekę Chivas Regal, potem butelkę JonyWalkera, skrzynkę Hainekena, pudełeczko prezerwatyw. Nawet nie wyobrażcie sobiem jak dobrze jest osiągnąć wewnętrzny spokuj duchowy...

* * * * *

Idą ulicą dwaj pijani goście, jeden mówi:
- Popatrz jaki ładny księżyc!
- Coś ty Zenek, to nie księżyc tylko słonce!
- ...Nie to księżyc!
- Słonce!
W końcu postanowili zapytać przechodnia.
- Przepraszamy, byłby pan łaskaw nam powiedzieć, czy tam świeci słonce czy księżyc?
Ten zdiwiony:
- Nie wiem, nie jestem z tej dzielnicy.


Poprzednie odcinki znajdziesz tutaj :)


Oglądany: 17230x | Komentarzy: 29 | Okejek: 2 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało