Wysportowane dziewczyny LXIX
Foka
·
21 września 2022
53 358
440
21
Nie wiedziałem, że ludzkie ciało może się tak układać.
Garść zabawnych faktów, które brzmią jak zmyślone, ale są w 100% prawdziwe
fedotido
·
18 września 2020
121 636
473
113
Czasem słyszymy coś lub o czymś czytamy i myślimy sobie, że nie ma szans, aby to była prawda - to musi być fake! Po głębszym rozeznaniu okazuje się, jednak, że jest to w 100% prawda. Dzisiaj mamy dla was kilka przykładów takich właśnie ciekawostek.
Kostaryka to kraj, gdzie nie ma wojska, 25 procent powierzchni zajmują parki narodowe, w rzekach pływają krokodyle, a w powietrzu królują kolibry. Przed wami kilka króciutkich faktów o tym ciekawym miejscu na świecie.
Mieszkańcy Kostaryki nazywają siebie tico (jeśli chłopak) lub tica (jeśli dziewczyna). Dla wszystkich cudzoziemców zarezerwowano określenie „gringo” i nie należy się za to obrażać. Ot, taki miejscowy kulturowy szczegół. Już po krótkim pobycie sami zaczniecie przyjmować tutejszy sposób mówienia - Kostarykan będziecie nazywali „tici”, kawę - „cafecito” i ogólnie w waszym języku pojawi się mnóstwo zdrobnień. Przestaniecie również odpowiadać „nie ma za co”, gdy ktoś wam za coś podziękuje.
W Kostaryce jest aż 112 wulkanów, które mamią miłym dla oka widokiem błękitnej laguny. Lepiej nie ulegać pokusie i nie próbować się w nich kąpać - woda może być lodowata i zawierać wiele metali ciężkich. Co więcej, brzeg i dno kraterów to istne grzęzawisko i sama próba podejścia bliżej może zakończyć się byciem zassanym przez gęstą maź.
Kostarykę zamieszkuje wiele gatunków jadowitych skorpionów i węży (np. niezwykle niebezpieczny grzechotnik straszliwy). Wytrząsanie pająków z butów jest tutaj normalną poranną procedurą. Podobnie jak wymiatanie z kabiny prysznicowej węży boa.
Małpy są nieodłącznym elementem kostarykańskiego krajobrazu - łażą po drzewach, krzyczą i kradną jedzenie ze stołów. O ile wyjce są zupełnie niegroźne i jedyne, czym uprzykrzają ludziom życie to, jak nazwa wskazuje, głośne wycie o poranku i zachodzie słońca, to małpki kapucynki mogą być poważnym problemem. Turystom niezwykle podobają się ich miłe mordki, długie ogony i to jak proszą o jedzenie. I tu powinna zapalić się czerwona lampka - wyjście z samochodu z paczką ciasteczek spowoduje, że momentalnie obsiądą was nawet dziesiątki małp. Zupełnie nie boją się kobiet, więc jeśli nie ma obok was mężczyzny, a jeszcze lepiej mężczyzny z kijem, lepiej w ogóle nie wychodźcie z samochodu trzymając jakiekolwiek jedzenie w dłoni.
Pierwszym zagrożeniem są krokodyle, które dzięki objęciu ochroną stały się niezwykle powszechne. Farmerzy skarżą się, że ich krowy nie mogą spokojnie napić się wody, ale za to turyści dostają ciekawy pokaz. Inny problem to same rzeki, które potrafią kilka razy w ciągu dnia zmienić swój bieg. Wyobraźcie sobie, że przypłynęliście łódką na środek rzeki, przywiązaliście ją, wskoczyliście do wody i cieszycie się relaksem. Nagle dostajecie łódką w głowę albo zmienny prąd znosi ją i rozbija o kamienie.
W Kostaryce zabrania się wywozu i wwozu owoców, warzyw, kwiatów, roślin i dzikich zwierząt. Wszystko po to, by chronić miejscową przyrodę - historia zna przecież przypadki, gdy zawleczone z drugiego końca świata zwierzę zniszczyło lokalny ekosystem (np. króliki w Australii). Nie wolno też zabijać żadnych zwierząt - nawet krokodyli i jadowitych węży (no chyba że w obronie życia). Nurkując nie należy podejmować prób zaprzyjaźniania się z rybami - mogą być jadowite, jak np. szkaradnica, której ukłucie jest groźne dla człowieka. Niektóre ryby, np. ognica pstra, nie tolerują obecności nurka w ich pobliżu i potrafią zaatakować jadowitymi kolcami. Rekiny nie są tak niebezpieczne, jak przyjęło się uważać - warto jednak pamiętać, by nie pływać w głębokiej wodzie o wschodzie, wieczorem lub w nocy i nie przekraczać głębokich rzek w miejscach, gdzie spotykają się z oceanem.
Mieszkańcy Kostaryki to jak by nie patrzeć Latynosi, czyli ludzie z temperamentem. Przy spotkaniu potrafią objąć, ucałować i nazwać „swoją miłością”, nawet jeśli widzą was pierwszy raz na oczy. To normalne, nie bierzcie tego na poważnie. Kostarykanie potrafią pięknie mówić, obiecywać gruszki na wierzbie, ale realizacja tego wszystkiego nie idzie im już tak dobrze. Nie oczekujcie także punktualności - tutaj wręcz szczycą się nieprzykładaniem uwagi do czasu. Zapomnijcie o typowo słowiańskiej odpowiedzi na pytanie „jak leci?”. W Kostaryce odpowiada się zawsze „pura vida”, co można uznać za synonim „hakuna matata” (życie jest piękne, ciesz się nim).
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą