Szukaj Pokaż menu

Potrzeba matką wynalazków I

98 112  
1082   41  
Nie jest sztuką kupić sobie nową lampę, krzesło czy inne niezbędne do codziennego życia przedmioty. Sztuką jest zrobić coś z niczego. Przedstawiamy wam dzisiaj, drodzy bojownicy, wynalazki, które zapewne by nie powstały, gdyby nie genialne homo sapiens, które wolą ruszyć głową, niż zaprowadzić swoją dupę do sklepu.
Kliknij i zobacz więcej!

Ostatnia Wieczerza w popkulturze

85 797  
664   29  
Ostatnia Wieczerza Leonarda da Vinci jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych obrazów świata. Nie dziwi więc fakt, że niejeden artysta zinterpretował ją po swojemu. Sami się zdziwicie, na jak wiele sposobów.

Luis Bunuel, Viridiana, 1961

Wielka księga zabaw traumatycznych CXCIII

26 169  
54   1  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś zaczniemy od rowerka, zakończymy na ognisku. Po drodze zahaczając o biurka, krzesła, łańcuchy i rolki...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

ROWEROWE SZALEŃSTWO

Na pierwszy ogień poszedł pierwszy trzykołowy rowerek, niebieski BMX. Moja duma wprost. Mieszkałam na zabitej dechami wsi, a tam przy ulicy były rowy. Głębokie, okropne i ogromne jak dla 2-3 letniego dziecka rowy. Tak kiedyś jadąc na moim wypasionym trzykołowcu zamarzyłam się i wpadł mi głupi pomysł do głowy, coby sprawdzić co się stanie, jak w taki rów wjadę... więc z premedytacją wjechałam.
Skończyło się na kilku siniakach, wielkim płaczu i żalu do rowerka, że mnie przed bólem nie ochronił.

WSPINACZKI WYSOKOGÓRSKIE

Następnie, będąc już w przedszkolu, przeżywałam nieustającą fascynację meblami, a w szczególności moim biurkiem. Więc zabawy w zdobywanie szafki nad biurkiem były czymś baaardzo normalnym. Skończyły się wraz z upadkiem z owym biurkiem. Uratowała mnie wnęka... ale nie to było traumatyczne. Do tej pory mam za złe tacie, że z tego strachu o mnie mnie nie przytulił, tylko się na mnie obraził...

LECZO

Ogólnie rzecz biorąc byłam pomysłowym dzieckiem i pewnego dnia, dalej będąc w przedszkolu i próbując się uchronić przed zjedzeniem leczo, postanowiłam je po prostu wylać przez okno. Efektu na parapecie sąsiada nie trzeba chyba opisywać.

by emadni @

* * * * *

ZNIKAJĄCY ZĄB

Mając zaledwie kilka lat uwielbiałam może mało kreatywne, ale męczące zabawy. Podczas jednego nudnego niedzielnego popołudnia postanowiłam biegać w kółko po całym mieszkaniu (akurat mogłam biegać bez ograniczeń, nie musząc zawracać, gdyż tak było zaprojektowane). Rozpędzałam się do zabójczych prędkości, aż nagle straciłam panowanie nad sobą i wpadłam w krzesło. Wielki płacz, mój tata podbiega, sprawdza zęby, ale górnej dwójki nie ma! Szuka jej koło mnie, sprawdza gdzie wypadła. Okazało się, że w całości wbiła mi się w dziąsło..
Po wizycie u dentysty wszystko wróciło do normy, ale cieszę się, że to były mleczaki.

by Liwu @

* * * * *

ZAWODY

Jedno z moich najbardziej traumatycznych wydarzeń zdarzyło się gdy miałam z 8 lat. Siedziałyśmy z dziewczynami na korytarzu (u nas w bloku są dosyć długie korytarze na klatkach schodowych) i cholernie nam się nudziło. Wszystkie zabawy przerobiłyśmy i trzeba było coś wymyślić. Stwierdziłyśmy, że zrobimy zawody. Zawody polegały na tym, że ścigamy się od moich drzwi do drzwi kumpelki (odległość, ja wiem - 15 m) i wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że miałyśmy się ścigać z kimś, trzymając go na barana. Tak moja jedna kumpela (zawsze mała) wzięła sobie na barana koleżankę niewiele większą, a mi (małej chudzinie) pozostało wziąć dziewczynę, która dziś ma z 1,80 m i jest szeroka jak dąb. Hardo wzięłam na plecy moją połowę drużyny i kumpela krzyknęła "start" i zaczęła biec. Ja niestety równowagi nie utrzymałam już na samym początku i jeszcze pod swoimi drzwiami się wyrżnęłam jak długa, twarzą prosto w podłogę, a dziewczyna jeszcze mnie do tej podłogi niemiłosiernie przygniotła. Oczywiście wielki płacz, nos jak u Pinokia, krew leci (tylko on mnie bolał, co najlepsze), a rodzicielka ciężko przerażona. Lekarz w szpitalu myślał, że mnie rodzice biją, nos okazał się złamany, a pamiątką jest garb na nosie, który kiedyś był prościutki.

ZAPOMNIANY SZCZEGÓŁ

Druga historia była już trochę później, bodajże 9-10 lat miałyśmy z dziewczynami, bo już na rowerach śmigałyśmy. Któregoś razu wzięłam rower i stwierdziłam, że pojeżdżę naokoło bloku. Pomysł był dobry do czasu, gdy rozpędzona chciałam przejechać przez uliczkę, gdzie chodnik przecinał ją po skosie, a zapomniałam o szczególe, który nazywa się krawężnik. Gdy tak leciałam z wiatrem we włosach chciałam ominąć ten krawężnik, ale trafiłam i tak na niego z kołem pod skosem i od razu poleciałam na kolana. Gdy zobaczyłam moje ulubione spodnie z dziurami na kolanach i 2 czerwone plamy automatycznie się rozpłakałam. Jako że sytuacja się odgrywała pod moimi oknami, to mamuśka oczywiście wyleciała do okna i pierwsze co to krzyknęła "Złaź mi z tej ulicy, bo cię samochód zaraz przejedzie!" - dla mnie był to jeszcze większy szok, ale jakoś się podniosłam i na 1 piętro do domu dotachałam, ale na kolanach nigdy śladu po tym nie zostało.

BŁĄD W WYLICZENIACH

Któregoś razu wybrałam się też na rolki przed wypadem klasowym na "Lodogryf", żeby nabrać wprawy przed jeżdżeniem na łyżwach. Była to już 6 klasa podstawówki. Jechałam ze wspaniałą prędkością po prześlicznie wybrukowanym chodniku i z dala ujrzałam nadjeżdżający autobus - ja pewna siebie stwierdziłam, że zdążę przejechać zanim ludzie wysiądą. Niestety, nie udało się i nie wyhamowując wjechałam między ludzi i do połowy udało mi się ich powymijać, ale gdy zdążyłam zlądować na kolanach, to przejechałam na nich 3-4 metry. Tym razem wstałam, pośmiałam się z siebie i znowu zdartych spodni i kolan i jeździłam dalej.

BIJATYKA DLA ŚMIECHU

Za czasów gimnazjum, któregoś pięknego dnia, zaczęłam bić się z koleżanką (tak dla śmiechu - do tej pory nam to zostało). W którymś momencie złapała się czegoś, a ja ją złapałam od tyłu w pasie i chciałam odciągnąć ją stamtąd, lecz ta cwana bestia wtedy się tego czegoś puściła i całym ciężarem ciał poleciałyśmy na podłogę (i znów ja na dole). Jedyne co zdążyłam zrobić to wziąć ręce do tyłu, żeby nie uderzyć głową. I tak wszystko poszło na mój prawy nadgarstek, ale wg mnie wszystko było ok. Taaa... Dopóki nie zaczął on się mienić kolorami tęczy od żółci do purpury i fioletu. Gdy się zebrałam do lekarza okazało się, że ścięgno się zerwało.

KOLEJNA BIJATYKA

Kiedyś, też w gimnazjum, biłam się z jakąś znajomą (lecz z "dla śmiechu" zrobiło się na poważnie) i nie pamiętam, w którym momencie pchnęła mnie na kanapę i skoczyła na mnie i uderzyła w nos kością promieniową. Po oddaniu jej poleciałam nad zlew, a później lekko oszołomiona poszłam do domu. Matka na mój widok stwierdziła, że do szpitala jedziemy, ale jakoś ją przekonałam, żeby dała spokój i poszłam spać. Śladu tym razem nie było na nosie. Do tej pory nie wiem czy był drugi raz złamany...

ŁAŃCUCH

Kiedyś też zadowolona z życia i odstawiona pojechałam z kumpelą na zakupy do centrum handlowego. Idąc do niego od tylnej strony trzeba przejść przez łańcuch, który wisi nisko nad ziemią, ale wystarczająco, żeby się o niego potknąć. Więc ja w balerinkach, bielutkich legginsach, spódniczce i bluzce też białej przekładam jedną nogę nad łańcuchem i drugą też już dociągam i nagle zahaczyłam o ten piekielny łańcuch i jebut na glebę, przy czym szczęką wyrżnęłam o krawężnik. Kumpela to w ogóle była bardziej przerażona niż ja. Ja gdy wstałam i zobaczyłam, że jestem cała brudna, zrezygnowałam z zakupów i po chwili odważyłam się otworzyć buzię i powiedzieć "Ja pi***ole". Do tej pory szczęka mi dosyć często przeskakuje, ale wtedy cieszyłam się, że jej nie połamałam.

by majuska666 @

* * * * *

POSKAKAŁ

Gdy miałem około lat 5 bawiłem się obok ogniska, w którym moje starsze siostry piekły kiełbaski, gdy ognisko zgasło został sam żar, więc moje starsze siostry ze swoimi znajomymi zaczęły skakać przez owe ognisko, a ja mały głupi też chciałem, wleciałem bosą stopą do ogniska - najpierw jedną, potem drugą. Jakby tego było mało obok był staw. Moja niemądra siostra w panice wsadziła mnie do tego stawu, aby zmoczyć poparzone stopy. Ja tam wpadłem i zacząłem się topić. Teraz mam okropną wielką bliznę na nodze i na udach powycinaną skórę, która była potrzebna do przeszczepu.

by Catan

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten link i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!
54
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Ostatnia Wieczerza w popkulturze
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Miejska demolka ostatniego kowboja Ameryki
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas VIII - edycja facebookowa
Przejdź do artykułu Anegdoty z marszałkiem Piłsudskim w roli głównej
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy II
Przejdź do artykułu W Australii wszystko chce cię zabić. I nie są to tylko zwierzęta
Przejdź do artykułu Dziwne smaki chipsów
Przejdź do artykułu Lansky: Wspomnienia kierownika wesołej budowy I

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą